niedziela, 27 stycznia 2013

Bezsensowne uprzedzenia

Pomimo tego, że jestem z niedużego miasta w Polsce (coś koło 150 000 mieszkańców) i nie mam na co dzień styczności z wieloma rasami oraz narodowościami, to tutaj, w Londynie, nie mam problemu z tym, że ktoś ma inny kolor skóry niż ja czy czymś w tym stylu. Zastanawia mnie więc, jak to się dzieje, że ludzie mieszkający tutaj na stałe mogą być z góry uprzedzeni do np. czarnoskórych. Rozumiem, że wyznawcy islamu mogliby nie przepadać za chrześcijanami lub odwrotnie. Pojęłabym spory pomiędzy ludźmi różnych narodowości z uwagi na przeszłość historyczną, ale żeby mieć problem z tym, że ktoś jest czarny? I don't get it. At all.
Przyznaję, że na początku czułam się trochę niecodziennie, ale tylko z uwagi na to, że, jak już wspomniałam, nie mam z ludźmi innej rasy kontaktu. Cały dzień spędzony z A. utwierdził mnie jednak w przeświadczeniu, że nadal oceniam daną osobę biorąc pod uwagę jedynie jej/jego charakter i w sumie to cieszy mnie to.


sobota, 26 stycznia 2013

Am I feeling homesick?

Kind of.
Wyjeżdżając z domu nie przyszłoby mi to do głowy. Chociaż, przyznaję, wiele razy będąc w nowym miejscu, czując się w nim dobrze (lub nawet lepiej), przychodził taki moment, kiedy zaczynałam się zastanawiać nad tym, co robiłabym teraz będąc w domu. Bezwiednie rozmarzałam się na temat mojego małego, przytulnego domu, pokoju, w którym zawsze jest ciepło, salonu, gdzie mogę spędzić godziny na samym oglądaniu telewizji. Najbardziej brakowało mi jednak rodziny. Jaka by ona nie była, jak bardzo by mnie nie denerwowała, to przez te wszystkie lata się do niej przywiązałam.

Tutaj jest mi zdecydowanie dobrze. Londyn jest jedynym miejscem na świecie, z którym (jak na razie) pomimo małej garstki nieprzyjemnych wspomnień, mam jedynie dobre skojarzenia. To miasto zawsze będzie oznaczało dla mnie długie spacery oraz smak kawy i papierosów. I jeszcze ten charakterystyczny zapach w metrze.

Wydaje mi się, że mam szczęście będąc tutaj chociażby przez tydzień podczas ferii. Czas do wakacji zleci szybko, a wtedy przyjadę już na miesiąc. Tym razem by zacząć pierwszą w moim 17-letnim życiu pracę, a nie na kurs, jak ostatnio. Każdy wyjazd do Londynu przybliża mnie do wyprowadzki z domu, z Polski. Tylko co, jeśli już mieszkając tutaj będę tęsknić? Nie będę mogła wspomóc się myślą, że jeszcze parę/paręnaście/parędziesiąt dni i wrócę. Bo przecież wtedy nie wrócę, ale tego chyba właśnie chcę. Zostawić to wszystko daleko za sobą i zacząć nowe życie w miejscu, które naprawdę mi się podoba, a nie w takim, które jedynie toleruję.